Zespół Szkół Podstawowo Gimnazjalnych w Królowej Górnej

Zespół Szkół Podstawowo Gimnazjalnych w Królowej Górnej

Na zielonej szkole było wesoło

         Najważniejszym celem zielonej szkoły, na którą w tym roku po raz kolejny wyjechali uczniowie podstawówki i gimnazjum, jest kształcenie się, wypoczynek i dobra zabawa. Tegoroczni uczestnicy wyjazdu do nadmorskiej miejscowości Sianożęty mogli się o tym przekonać. Zdobywali oni nowe doświadczenia w dniach: 25 maja- 2 czerwca pod czujnym okiem opiekunów: pani Beaty Koziak, pani Anny Migacz, pani Jadwigi Łęczyckiej oraz pana Dyrektora, Stanisława Poręby.

             Jedna z uczestniczek zielonej szkoły, Paulina Gawlik, tak wspomina niezapomniane, wspólnie spędzone chwile:

          Po dojechaniu na miejsce i rozpakowaniu się poszliśmy przywitać się z morzem. Już wtedy mieliśmy okazję wziąć udział w pierwszym konkursie, który polegał na wykonaniu jak najładniejszego żółwia z piasku. Nie zabrakło również ciekawych zabaw z chustą animacyjną. Wykonaliśmy ponadto zawieszki na drzwi naszych pokojów.

            Drugiego dnia, kiedy już wypoczęliśmy po trudach podróży, czekała nas następna niespodzianka, sportowa musztra. W małpim gaju dowiedzieliśmy się, w jaki sposób na przestrzeni lat zmieniała się broń. Kolejnym „punktem” naszej przygody było mierzenie się z torem przeszkód. Nie było łatwo, ale bawiliśmy się wspaniale. Mieliśmy także okazję samodzielnie rozpalić ognisko, przejechać po wertepach samochodem terenowym oraz pływać łódką. Mogliśmy spróbować swoich sił na strzelnicy oraz podczas poszukiwania ukrytego skarbu.

       Zawsze wieczorem rozwijaliśmy swoją wyobraźnię. Naszym zadaniem było na przykład wymyślenie dalszego ciągu niedokończonego opowiadania o syrence. Wymyślone scenki odgrywaliśmy na scenie.

           Trzeci dzień pobytu na zielonej szkole upłynął nam na basenie w Ustroniu Morskim, gdzie naprawdę aktywnie mogliśmy spędzić czas. Wysłaliśmy ponadto pocztówki z pozdrowieniami dla rodziny i przyjaciół. Później znowu wybraliśmy się na plażę, zaś wieczorem świetnie bawiliśmy się na dyskotece.

           Kiedy nastał piątek, udaliśmy się najpierw do Parku Wieloryba w Rewalu. Zwiedzając go, dowiedzieliśmy się, jakie zwierzęta żyją w Morzu Bałtyckim. Podziwialiśmy największe „organizmy” żyjące w morzu, m. in. płetwala błękitnego, kaszalota czy orkę.

        Trzęsacz to miejscowość, którą odwiedziliśmy w następnej kolejności. Znajdują się tu ruiny XII- wiecznego kościoła, którymi byliśmy zafascynowani. Po ich zwiedzeniu znowu udaliśmy się na plażę, przede wszystkim po to, aby nazbierać muszelek. Było ich mnóstwo.

         W Niechorzu, miejscowości, do której następnie się udaliśmy, znajduje się muzeum figur woskowych oraz park miniatur wszystkich polskich latarń morskich. Zostały one zaprezentowane w skali 1:10. Wieczorem zaś czekała nas kolejna atrakcja- lepiliśmy z gliny własne latarnie.

           Sobotę rozpoczęliśmy od wyszywania maskotek dla naszych „morskich przyjaciół”. W pracę bardzo aktywnie zaangażował się sam pan Dyrektor. Panie Nauczycielki w tym czasie przygotowały dla nas przepyszne gofry, którymi się delektowaliśmy. Po wspaniałym posiłku mieliśmy dużo siły i ochoty do śpiewania wesołych piosenek turystycznych. Przygotowaliśmy ponadto ramki oklejane muszelkami. Następnie odbyliśmy wędrówkę do najstarszego dębu w Polsce- Bolesława, którego widok zapierał dech w piersiach. Wieczorem zaś znowu bawiliśmy się na dyskotece, świętując urodziny jednego z naszych kolegów. Na tę okazję przygotowaliśmy tort z galaretki. Zjedliśmy nie tylko jego, ale także pyszną pizzę.

            Po niedzielnej Mszy świętej udaliśmy się na latarnię morską w Kołobrzegu oraz zwiedziliśmy dwa stare statki. Następnie przeszliśmy prawdziwy chrzest morski, który był zwieńczeniem naszej morskiej przygody. W nocy natomiast niektórzy uczniowie,
nie dbając o potrzebę snu, postanowili urządzić sobie „zieloną noc”, która- jak wiemy- polega na smarowaniu innych pastą do zębów. Sprawcy do dziś nie zostali ustaleni;).

          W poniedziałek (Dzień Dziecka) mieliśmy czas na zakup pamiątek. Otrzymaliśmy także dyplomy za pomyślne „przejście” chrztu morskiego. Przy tej okazji każdemu z nas zostało nadane nowe, pirackie imię. Najciekawsze to: Stalowa Szczena, Pirania czy Złote Serduszko. Nie sposób sobie wyobrazić, że to popołudnie moglibyśmy spędzić inaczej niż na plaży. Były to przecież ostatnie chwile, jakie mogliśmy poświęcić naszemu polskiemu morzu. Kilka gimnazjalistek postanowiło tę niezwykłą chwilę uczcić kąpielą w morzu. Nie przeszkadzało im nawet to, że temperatura powietrza wynosiła 15 stopni Celsjusza.

        Ostatnia kolacja poprzedzała nasz powrót do domu. Kilkanaście godzin podróży dzieliło nas od spotkania z- zapewne stęsknionymi- rodzicami. Czas ten jednak szybko minął, a nasza stopa znowu stanęła na królewskiej ziemi. Co pozostało? Wspomnienia niezapomnianych chwil oraz tęsknota za szumem morza.